sobota, 2 marca 2013

Nuwara Eliya - Herbaciane góry

Droga z Dambulla w góry, była długa, ale do przeżycia. Nasz Driver okazał się mistrzem kierownicy i dowiózł nas w jakieś 5h, choć to niecałe 150km! Fakt, że cała godzinę straciliśmy na przejazd przez zakorkowane Kandy. A od Kandy do Nuwara Eliya droga była kręta i wąska. Przy jednym z przydrożnych  straganów kierowca zatrzymał się i kupił dla nas torebkę jackfruitów, czyli owoców drzewa bochenkowego. Na zdjęciu poniżej są już cząstki owocu bez skóry, każda z nich ma swoją dużą pestkę. W smaku słodkie i aromatyczne, ale dziewczyny nie chciały spróbować. Starsza Siostra nie je, jeśli czegoś nie zna, a jeśli zna, to też często nie chce ;) a MaMa obawiała się niewiadomoczego ;)

Ciągnące się kilometrami serpentyny przyprawiały o zawrót głowy. Na zboczach wzgórz krzewy herbaty



Oraz mniejsze i większe wodospady (teraz zazwyczaj mniejsze, bo jesteśmy pod koniec pory suchej)



Nuwara Eliya leży na wysokości 1,868 m.n.p.m. i jest najwyżej położonym miastem na Sri Lance. Dotarliśmy około 18.00. Standardowo nie mieliśmy rezerwacji. Mieliśmy za to ochotę na piękny pokój w kolonialnym stylu, koniecznie z kominkiem. Tak to jest, jak ktoś się pięknych przewodników naczyta. MaMa przeczesywała okolice. Po odwiedzeniu drugiego hotelu, gdy zapadł zmrok, zrobiło się nerwowo. Nasz Driver jeszcze obtarł zderzak w swojej gablocie i o mało nie rozwalił ogrodzenia cofając ze stromego podjazdu jednego z odwiedzonych hoteli - ciemno było jak u Afroamerykanina w okrężnicy ;) Załamka nastąpiła po odwiedzeniu rekomendowanego przez Lonely Planet SunHill Hotel. Czasy świetności to on ma już za sobą - zapach jakby nie ten, obsługa tez jakaś dziwna. Gdy okazało się jeszcze, ze w cenie pokoju nie ma ciepłej wody nastąpiła załamka (temperatura w nocy spada do 7-8*C). Na szczęście, za namową rosyjskojęzycznych, przypadkowo spotkanych ludzi, trafiliśmy do Happy Inn - kilka bungalowów, z ładną trawką. Czasy świetności również miał za sobą, ale przynajmniej trawa była (do biegania, nie do palenia ;P). Cycuś wniebowzięty. Starsza siostra również. Na specjalne życzenie dostaliśmy czystą pościel. Bez dopłaty! :)

Poranne widoki z Happy Inn

  
I dzieciaki bawiące się w tuk tuku

Następnego dnia, leniwie, korzystając z pięknej pogody, widoków i nieco niższej temperatury (maks. 22*C, ale na tej wysokości słońce nieźle przygrzewało), ruszyliśmy na spacer do Victoria Park założonego jeszcze przez Anglików. 


Ogólnie bardzo ładnie, 



ale jednak prawie wszedzie sa smieci. 
Starsza Siostra jadła truskawki i wypisywała kartki pocztowe




Następnie udaliśmy się na plantacje herbaty Mackwoods Labookellie. Ogromne plantacje ciągnące się kilometrami. Nieprawdopodobne widoki.





Zwiedziliśmy fabrykę i napiliśmy się po filiżance wytwarzanej tu pysznej herbaty. 






Później zjedliśmy lunch nad jeziorem Gregory i ruszyliśmy dalej.




26-27.02.2013 - Nuwara Eliya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz