wtorek, 19 lutego 2013

Prawo Murphy'ego

Zdecydowaliśmy się na egzotyczne wakacje. Bo Cycuś już calkiem duży, a Starsza Siostra może nawet coś z tych wakacji zapamięta. W ramach przygotowań postanowiliśmy zabezpieczyć nasze latorośle odpowiednimi szczepieniami. I tu zaczeły sie schody. Otóż "zwykły" pediatra niekoniecznie wie albo chce wiedzieć jak ułożyć kalendarz szczepień maluchom. Dzwonię więc do Sanepidu, gdzie na infolinii słyszę, że dzieci nie szczepią. Wierzę, bo dlaczegoż miałabym nie. Nigdy wcześniej nie sprawdzałam jak to wyglada. Jak się okazało później nieslusznie, bo SZCZEPIĄ! Gdyby oczywiście ktoś chciał wiedzieć.
Od "mojej" pediatry usłyszałam, że powinnam pójść do lekarza medycyny podróży. Próbuję się więc umówić, ale daremne moje próby - w wielkiej, prywatnej, znanej lecznicy słyszę, że owszem przyjmują, ale dzieci od 6.r.z. I co ja mam zrobić skoro posiadam Młode w wieku lat 5 i 1 pytam? Szczęśliwie trafiłam na chaotyczną, starszą lekarkę, który przy okazji bycia pediatrą pracowała także jako lekarz medycyny podróży. Ufff... Zapisaliśmy się.W innej prywatnej lecznicy, na litere bliższą w alfabecie od poprzednio tu przytoczonej, nie brzydzą się dziećmi poniżej 6.r.z. Hurrraaa!
O losie, moja radość nie trwała długo. Zapisani na sobotę z niecierpliwością czekamy na wizytę. Dzieci zdrowe, zero gila (o dziwo:P), nic tylko się szczepić. Plany pokrzyżowały nam wybite zęby Starszej Siostry. Na szczeście dzięki pomocy znajomej stomatolożki, po kilku wizytach w super gabinecie, antybolu i diecie słomkowej sytuacja powoli się stabilizowała.
Cycuś zaszczepiony od razu, Starsza Siostra musiała poczekać dwa tygodnie... ale już jest OK. Ząb może też sie utrzyma, ale na razie zmienia kolor.

Najważniejsze, że dzieciaki zdrowe i graty udało nam sie wstępnie spakować. Jutro dopinamy bagaże i... lecimy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz